Betą na stałe zostaje Kaminaka i myślę, że dobrze będzie nam się pracowało.
Cały rozdział ukaże się po kliknięciu w zakładkę "Więcej" ;).
-
Hermiona? Hermiona!
Usłyszała
znajomy głos i niewyobrażalny ból natychmiast ustał. Przestała krzyczeć i
otworzyła oczy, by zamiast czarnych włosów, ujrzeć wszechogarniający mrok .
-
Ron? – spytała niepewnie.
Usiadła
i momentalnie poczuła oplatające ją, znajome ramiona.
-
Już jest wszystko dobrze. To był tylko zły sen. – usłyszała męski głos.
To
nie była tylko mara senna. Oboje dobrze o tym wiedzieli. Prześladowały ją
wspomnienia. Mimo że wojna skończyła się ponad rok temu, straszne obrazy wciąż
nawiedzały ją w snach.
-
Przepraszam – westchnęła. - Ostatnio nie daję ci się wyspać.
Obróciła
się do rudowłosego i musnęła wargami jego usta.
-
Przestań. To nie twoja wina – pogłaskał ją po policzku. – Lepiej chodźmy już
spać.
Posłusznie
wtuliła się w jego tors i zamknęła oczy. Usilnie starała się zastąpić złe
wspomnienia, tymi dobrymi. Otrzymanie listu z Hogwartu. Kupno różdżki.
Pokonanie trolla razem z Ronem i Harrym, co było początkiem ich przyjaźni. Bal,
na który poszła z Wiktorem Krumem. Pierwszy pocałunek z Ronem. Potem nastąpił
sen.
***
***
Gdy
się obudziła, Rona nie było w łóżku. Szybko włożyła szlafrok i chwilę później
znalazła się w zatłoczonej już kuchni. Strasznie się zdziwiła widząc Rona
przygotowującego śniadanie, a nie tak jak zwykle Molly.
-
Dzień dobry wszystkim! – przywitała się radośnie.
Osoby
siedzące przy stole zamilkły na jej widok i popatrzyły na nią badawczo. Jedynie
Harry spuścił oczy. Czyli Ron powiedział o jej nocnym koszmarze. Świetnie,
niedługo wyślą ją do świętego Munga. Ledwo kryjąc frustrację podeszła do
chłopaka i objęła go.
-
Dzień dobry, kochanie – cmoknęła go w policzek. – Od kiedy gotujesz, co?
Ron
zaczerwienił się i wymamrotał:
-
No wiesz, dziś jest twój wielki dzień.
-
Dziękuję - uśmiechnęła się promiennie. - Chętnie zjem twoje naleśniki. – dodała
i usiadła do stołu ignorując spojrzenia całej rodziny Weasleyów oraz Harry’ego.
Na
blacie leżał najnowszy numer Proroka Codziennego. Hermiona chwyciła go i
przeczytała nagłówek:
Kto będzie nowym
Ministrem Magii?
Pod
nim widniało zdjęcie ministerstwa. Dziewczyna szybko przeczytała tekst, by po
chwili z oburzeniem odrzucić gazetę.
-
Doprawdy, to niedorzeczne, że biorą pod uwagę osobę Lucjusza Malfoya, jako
nowego Ministra – żachnęła się. – Przecież on powinien siedzieć w Azkabanie!
-
I byłby tam, gdyby nie Narcyza – mruknął Harry. – Jakby nie patrzeć, to ona
uratowała mi życie.
Hermiona
przewróciła oczami.
-
Ze strachu o swojego syna! Ty nie miałeś dla niej żadnego znaczenia! –
krzyknęła.
Pan
Weasley popatrzył karcąco na wzburzoną dziewczynę i powiedział ostrożnie:
-
Dzieci, spokojnie. Zamiast się kłócić, cieszmy się z twojego awansu, Hermiono.
Brunetka
uśmiechnęła się niepewnie.
-
Przepraszam – powiedziała. – Po prostu na samą myśl o pracy z Malfoyem...
-
Rozumiem – przerwał jej Ron, kładąc przed nią talerz z gorącymi naleśnikami –
Ja też byłbym wkurzony, gdybym miał mu usługiwać.
-
Ron, ja będę asystentką Ministra, a nie jego służącą – poprawiła chłopaka.
-
Co za różnica – mruknął cicho.
Gdy
usiadł obok niej, Hermiona dźgnęła go łokciem.
-
Słyszałam – powiedziała i zabrała się do jedzenia.
***
-
Spóźnimy się! – jęknęła Hermiona.
Była
już za pięć ósma. Za pięć minut powinna stawić się w gabinecie samego Ministra
Magii, a ona czekała na Rona, który jak zwykle nie mógł znaleźć swojej szaty. A
przecież wystarczyłoby zwykłe Accio. Oczywiście
tylko ona o tym pomyślała. W takich sytuacjach jego roztrzepanie było bardzo
irytujące. W normalnych okolicznościach byłoby to słodkie, ale teraz...
Przerwała
rozmyślania widząc rudowłosego, który właśnie zbiegał ze schodów, prawie
potykając się o własne nogi. Weszła do kominka, uważając, by nie pobrudzić
nowej suknii, po czym zwróciła się do Rona:
-
Podaj mi proszek.
Chłopak
wziął woreczek w rękę i zmrużył brwi.
-
A może jakieś ‘proszę’?
Hermiona
przewróciła oczami. On jest chyba niepoważny! Dlaczego tylko ona miała takie
problemy? Ginny z Harrym fiukneli już dziesięć minut temu!
-
Ronaldzie Weasley, jeśli spóźnię się do pracy, będzie to tylko i wyłącznie
twoja wina – oświadczyła chłodno.
Podziałało.
Niemal natychmiast podał jej proszek. Dziewczyna wzięła dużą garść, po czym
sypnęła nim i krzyknęła:
-
Ministerstwo Magii!
Szybko zamknęła oczy i usta, by popiół się do nich nie dostał i znalazła się w pełnym
ludzi budynku. Pośpiesznie wyszła z kominka i zaczęła rozglądać się za Ronem.
Po chwili ujrzała go przy Flosritudzie Viper. Kolejny raz. Czy ta żmija nigdy
się od niego nie odczepi?! Jej irytacja sięgnęła zenitu, gdy blondynka
strzepnęła niewidoczny piłek z jego ramienia. Chrzanić awans. Podeszła do nich
i bezceremonialnie wepchnęła się między
swojego chłopaka, a tę ryżą wywłokę.
-
Kotku, muszę już lecieć. Wiesz, nowy Minister czeka. – Uśmiechnęła się słodko i
pocałowała zdezorientowanego chłopaka prosto w usta. Odwróciła się i udała
zaskoczenie. – O, Flosritudo, jak miło cię widzieć! Przepraszam, że cię nie
zauważyłam, ale wiesz jestem taka zestresowana tym całym awansem...
Viper
zacisnęła usta w wąską linię.
-
Rozumiem. Dobrze, że masz Rona. Pewnie cię wspiera – powiedziała oschle.
-
Ależ oczywiście! – krzyknęła. – Nie wiem co bym zrobiła bez mojego mężczyzny. –
tu uniosła dłoń, by pogłaskać rudowłosego po policzku.
Hermiona
popatrzyła na Rona. Jego oczy prawie wyskoczyły z oczodołów. Zdecydowała
zakończyć całe to przedstawienie.
-
Wybaczcie, ale muszę już was zostawić – uśmiechnęła się promiennie. – Ron,
spotkamy się na obiedzie?
-
Jasne – wymamrotał.
Brunetka
ciesząca się z tej wygranej bitwy oddaliła się z uśmiechem na ustach i po
krótkim czasie znalazła się w windzie, by wjechać na poziom pierwszy. Ucieszyła
się, widząc w niej Amicę Dulcis - swoją przyjaciółkę, z którą pracowała w
Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów.
-
Hermiona! – przytuliła ją. – Jak się czujesz?
-
Jestem trochę zdenerwowana – przyznała rumieniąc się.
Rudowłosa
wytrzeszczyła oczy.
-
Trochę?! – krzyknęła i tym momencie brunetka ucieszyła się, że są same w
windzie. – Dziewczyno, będziesz pracowała z samym Ministrem! Połowa z nas nie
będzie miała okazji zamienić z nim nawet słowa...
-
No cóż. W takim razie będę twoim pośrednikiem – zaśmiała się. – Drugi poziom,
tak?
-
Oczywiście, tak jak zwykle – Amica skrzywiła się nieznacznie.
-
Macie coś dziś ciekawego? – spytała z zainteresowaniem.
Dziewczyna
zaczęła przeglądać plik kopert, które jak dotąd trzymała pod pachą.
- Jeszcze nie przeglądałam tych akt, ale... Ale z
tego co widzę, to same nudy – westchnęła.
-
Może jutro będzie lepiej. – Pocieszyła przyjaciółkę, która musiała już wyjść z
windy.
Po
krótkim czasie dotarła na pierwszy poziom. Z głośno bijącym sercem podeszła do
ciemnych, drewnianych i bogato zdobionych drzwi.Widniał na nich wykonany ze
złota napis:
Minister Magii
Pod
nim powinno znaleźć się nazwisko osoby pełniącej ten urząd, jednak go nie
znalazła. Najwidoczniej wciąż było to tajemnicą. Wzięła głęboki oddech i
delikatnie zapukała. Usłyszała chłodny i jak zwykle opanowany głos Sapienty
Ratio z Personelu Pomocniczego.
-
Proszę.
Drżącą
ręką chwyciła mosiężną klamkę, gotowa ujrzeć za drzwiami samego Voldemorta,
jednak gdy je otworzyła zobaczyła tylko postać ubraną w obcisłą, sięgającą
kolan, czarną sukienkę, w ciasno upiętym koku.
-
Spóźniłaś się – stwierdziła.
Hermiona
spojrzała na duży zegar stojący po jej prawej stronie. Wskazywał dziesięć po
ósmej.
-
Przepraszam – mruknęła. – A gdzie jest...
-
Minister? – przerwała jej. – Jeszcze go nie ma. Najwidoczniej macie takie same
przyzwyczajenia – popatrzyła krzywo na dziewczynę.
-
To było moje pierwsze spóźnienie! – zaprzeczyła szybko.
-
I oby ostatnie – ucięła Sapienta. – Musisz być odpowiedzialna. Właśnie
awansowałaś na stanowisko asystentki samego Ministra Magii. Będziesz jego prawą
ręką. Nie możesz zachowywać się jak zakochana nastolatka.
Hermiona
powstrzymała się i postanowiła milczeć. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Było
naprawdę ogromne i robiło wielkie wrażenie. Centralnym przedmiotem było
drewniane biurko, które sprawiało wrażenie bardzo starego. Po jego obu stronach
stały wielkie regały z licznymi księgami. Obok zegara, naprzeciwko kominka,
znajdowała się ciemnobrązowa, skórzana sofa. Wszystko idealnie komponowało się
ze ścianami w kolorze cappucino. Trwała tak w milczeniu przez kilka minut i
powoli zaczynały ją boleć nogi. Spojrzała na Sapientę i z podziwem stwierdziła,
że ta stoi nieruchomo, bez jakichkolwiek oznak zmęczenia. Mimo to, zdecydowała
się usiąść na kanapie, która okazała się bardzo wygodna.
-
Już się zmęczyłaś? – prychnęła brunetka.
Hermiona
puściła tę uwagę mimo uszu. Znała charakter Sapienty i wiedziała, że pod
pancerzem oschłości i ogólnego niezadowolenia, kryła się naprawdę wartościowa
osoba. Sądziła nawet, że to ona po części załatwiła jej pracę z ważną
osobistością. W końcu pracowała w Ministerstwie niecały rok, a nikt z tak
krótkim stażem nie objąłby tak poważnego stanowiska, bez niczyjej pomocy.
Mijały
kolejne minuty, a świeżo upieczony Minister wciąż się nie zjawiał. Hermiona
postanowiła wstać i obejrzeć kolekcję książek poprzednich Ministrów.
-
Tylko niczego nie dotykaj. To nie należy do ciebie – ostrzegła Sapienta.
Spojrzała
na stare wolumeny z zachwytem. Wiele z nich musiało być pierwszymi wydaniami.
Jej uwagę przykuła wielka księga w czarnej oprawie. Już miała po nią sięgnąć,
gdy usłyszała trzask drzwi. Niemal natychmiast odwróciła się i zobaczyła
stojącą tyłem postać, która właśnie zdejmowała kapelusz i płaszcz. Pierwszym,
co ujrzała były płowe, blond włosy. Kiedy mężczyzna się odwrócił, jej uwagę
przykuły stalowoszare tęczówki. Wtedy uzmysłowiła sobie kogo widzi.
-
Malfoy!?
------------------------
I jak? Może być jak na pierwszy rozdział? ;)
Imiona osób pracujących w Ministerstwie wymyśliłam i mają ona podłoże czysto łacińskie.
Flosrituda Viron - imię powstało z połączenia dwóch słów: flos - kwiat i pulchritudo - piękność ; jej nazwisko znaczy tyle, co żmija.
Amica Dulcis - amica, czyli przyjaciółka; dulcis - słodka.
Sapienta Ratio - sapienta - mądrość, a ratio, to skrót od rationalis, czyli racjonalna.
Lubię, kiedy Malfoy pojawia się tam, gdzie nikt go nie chce ;) Jestem bardzo ciekawa co wyniknie z tej "współpracy"
OdpowiedzUsuńDodatkowo mam nadzieję, że Hermiona pozbędzie się tych koszmarów. Nie chciałabym, żeby tak się z nimi męczyła.
Ogólnie rozdział mi się podobał, tylko brakowało mi bardziej rozbudowanych opisów. ;)
Czekam na następną część :)
Och, jak ja lubię komentarze, w których można w ogóle o czymś poczytać :D.
UsuńZ opisami zawsze mam problem. Nie umiem się na nich "rozpisać" xD.
Następna część w okolicach Wielkanocy ;).
Dzięki za komentarz, jednak nie zrozumiałam jaką betę ? http://destiny-love-vampires.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, spodobał mi się :)
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona nowymi imionami i nazwiskami, widać, że wyszukujesz takich, które po części będą mówić nam o bohaterach :)
Gnam dalej przez tę historię ;)
Pozdrawiam!
~ Pure - Blood Princess
No i ka BUM! Uwielbiam słuchać nutek Yirumy, a zwłaszcza jedna przypadła mi do gustu, na pewno znasz : River flows in you. Jest świetna. <3
Usuń