EDIT: Tekst jest już zbetowany ;))
Była
piekielnie zmęczona. Gorąca woda spływała po jej ciele,
przynosząc uczucie błogości. Sięgnęła po szampon i poczuła
czyjąś rękę. Wrzasnęła, próbując przypomnieć sobie,
gdzie zostawiła różdżkę, lecz wtedy zobaczyła znajomą
twarz.
-
Nie strasz mnie tak – powiedziała chłodno.
-
Przepraszam, ja... Pomyślałem, że może wzięlibyśmy razem
prysznic? Bo... No wiesz... Nie robiliśmy tego od długiego czasu,
no i... – Ron zaczął się jąkać.
Uśmiechnęła
się, wyrażając swoją zgodę, choć w głębi duszy wcale nie
miała na to ochoty. Dobrze wiedziała, czym zakończy się wspólne
mycie. Nie chciała jednak odmówić, czując, że ostatnio
bardzo się od siebie oddalili. Po prostu mu się to należało, to
był jej obowiązek.
Powstrzymała
okrzyk, czując jego dłonie na swoich plecach. Kreśliły kółka,
wodziły w górę i w dół... Wreszcie Ron odwrócił
ją przodem do siebie i zbliżył się do ust.
-
Kocham cię – szepnął.
Pocałunek
stłumił jej jęk. Jęk wstydu, że nie może odwzajemnić tych
słów.
*
-
Podaj mi ten krawat.
-
Nie jestem twoją służącą, Malfoy.
-
No popatrz, ale tak się składa, że jesteś moją podwładną. To
prawie synonimy.
-
Nie wiń mnie za to, że kolejny raz się spóźniłeś.
-
Ha! I tu cię zaskoczę. Byłem w Ministerstwie wcześniej niż ty,
ale nie zdążyłem pójść do domu...
Niemożliwe.
Popatrzyła na niego z lekkim obrzydzeniem.
-
Nie mów, że...
-
Dokładnie tak, jak myślisz – uciął, uśmiechając się szeroko.
Zrobiło
się jej niedobrze. A sądziła, że Amica to mądra dziewczyna.
-
Okej, nie chcę znać szczegółów – potrząsnęła
nerwowo głową. - Pośpiesz się. Mogę się założyć o pięć
galeonów, że dziennikarze z 'Proroka' już stoją pod naszym
gabinetem.
-
Granger, zrób mi przysługę i przestań mnie pospieszać.
Wiem, co robię.
Prychnęła.
-
Szczerze w to wątpię. A teraz chodźmy.
Hermiona
popatrzyła ze zniecierpliwieniem, jak blondyn przeczesuje swoje
włosy, pozostawiając je w nieładzie. Merlinie, niech on się w
końcu ruszy!
-
Zostaw te swoje kłaki. Oni nie mogą na nas czekać!
-
Przyganiał kocioł garnkowi. Jeśli moje włosy to kłaki, to na
twoje nie ma już określenia – uśmiechnął się złośliwie. -
Poza tym, oni nawet powinni na nas czekać.
Poprawił
swój szary garnitur, który prawdopodobnie był szyty na
miarę, gdyż idealnie podkreślał jego smukłą sylwetkę. Podszedł
do drzwi i otworzył je, czekając, by Hermiona pierwsza przez nie
przeszła, lecz ona tylko patrzyła na niego z wymalowanym
zaskoczeniem na twarzy.
-
Nie będę stał tu przez cały dzień, Granger – warknął
zniecierpliwiony.
Postanowiła
nie wypowiadać się na temat jego dobrych manier, wpojonych mu
zapewne przez matkę. Bez słowa przeszła przez drzwi, a tuż za nią
wyszedł Malfoy. Niemal natychmiast oślepił ją blask flesza.
-
Już jest! - krzyknął ktoś spośród trzech osób.
Blondyn
ruszył im naprzeciw z szerokim uśmiechem.
-
Dzień dobry, państwu. Przepraszam, za to małe spóźnienie,
ale niestety miałem mnóstwo obowiązków –
powiedział, ze świetnie udawaną skruchą.
Obowiązków?
Takich jak seks z Amicą? Hermiona wręcz kipiała ze złości.
Typowy Ślizgon. Fałszywa fretka. Obleśny, obłudny...
Nie
dokończyła swoich myśli, gdyż adresat jej obelg właśnie
odwrócił się do niej i z głosem słodkim, lecz z wyczuwalną
nutą fałszu, poprosił ją o przygotowane wcześniej odpowiedzi.
Oczywiście przez nią. W samym środku nocy. Jak to stwierdził
Malfoy, gdy otrzymali pytania od „Proroka”? Asystentka Ministra
Magii pracuje dziewięć godzin dziennie. Asystentka Draco Malfoy'a
pracuje dwadzieścia cztery godziny na dobę. Siedem dni w tygodniu.
Niezbyt szczęśliwa perspektywa.
*
-
Hermiono, musisz odpocząć.
Ginny
mówiła jej to już trzeci raz. I to tylko w ciągu tego
jednego dnia.
-
Nie mogę i dobrze o tym wiesz. Malfoy jest Ministrem dopiero od
niecałych dwóch tygodni, nie zdążył jeszcze umocnić
swojej pozycji...
-
Przestań! - przerwała jej. - Nie jesteś jego niewolnicą! Prawie w
ogóle się nie widujemy, ciągle siedzisz przy jakichś
papierach. Wątpię, czy pamiętasz o moim ślubie z Harrym...
-
Nie przesadzaj, Ginny. Przecież jesteśmy umówione na jutro,
mamy wybierać suknię ślubną.
Hermiona
wypiła do końca swoją kawę, kiedy zauważyła papierowy samolocik
lecący w ich stronę. Przeczytała zawartość liściku i
pośpiesznie chwyciła torebkę. Rudowłosa nie zdążyła nawet
spytać o co chodzi, gdyż jej przyjaciółka praktycznie
wybiegła z bufetu Ministerstwa. Na stoliku zostawiła otrzymaną
kartkę, zapisaną eleganckim, pochyłym pismem.
GRANGER, W CHWILI, GDY
ROZPOZNAJESZ MÓJ CHARAKTER PISMA, POWINNAŚ JUŻ BIEC DO
GABINETU. RUSZ SIĘ. //D.M
*
Zdyszana,
ledwo łapiąca oddech Hermiona, wbiegła do gabinetu. Malfoy już na
nią czekał, stojąc przy biurku z rękami opartymi na jego blacie.
Zauważając ją, ubrał swoją czarną marynarkę i wyciągnął
rękę do dziewczyny.
-
Musimy załatwić coś poza Ministerstwem.
Podeszła
do niego niepewnie i bardzo delikatnie dotknęła jego dłoni.
Aportowali się na Pokątnej, przed sklepem Twilfitta i Tattinga.
Nigdy w nim nie była, ale wiedziała, że znajdują się tu kreacje
dorównujące takim mugolskim projektantom, jak Chanel, czy
Dolce&Gabbana. Jej pytanie o powód przybycia w takie
miejsce jak to wyprzedził chłodny głos Malfoya.
-
Jak wiesz, w piątek odbędzie się bankiet zorganizowany przez
Kingsleya Shacklebolta. Stanowi pewnego rodzaju oficjalne przyjęcie
mnie do grupy najbardziej wpływowych ludzi w Ministerstwie. Idziesz
tam ze mną, co jest równoznaczne z tym, że masz wyglądać
bardziej jak... - zmierzył ją wzrokiem. - ...kobieta. Krótko
mówiąc, całkowicie inaczej niż codziennie w pracy. Jakieś
pytania?
Hermiona
niebezpiecznie zmrużyła oczy.
-
Sugerujesz, że do pracy ubieram się za mało kobieco? - spytała
chłodno.
-
Po pierwsze, to nie sugeruję, tylko mówię, a po drugie,
Granger, spójrzmy prawdzie w oczy, te szare garsonki nie są w
stanie zaciągnąć faceta do łóżka.
-
Lepiej, żebym chodziła roznegliżowana, niczym panienki śliniące
się codziennie na twój widok?
-
Nie zaszkodziłoby.
-
Jesteś obrzydliwy.
-
Wiem. A teraz wejdźmy do środka, nie mamy za wiele czasu.
Malfoy
ruszył pierwszy, otwierając drzwi Hermionie. Wchodząc do tak
ekskluzywnego pomieszczenia, na myśl przyszły jej pokazy mody w
Mediolanie. Przy dwóch przeciwległych ścianach stały długie
stojaki z ubraniami, w większości były to garnitury, a także
suknie wieczorowe. Na środku znajdował się mały wybieg, mający
zapewne za zadanie sprawić, by osoba przymierzająca ubranie,
poczuła się jak model. Sklep był utrzymany w bardzo jasnych
barwach, dając wrażenie czystego i... sterylnego. Niczym gabinet
stomatologiczny jej rodziców. I tak jak ponad dziesięć lat
temu obleciał ją strach przed borowaniem, tak teraz bardzo poważnie
rozważała ucieczkę. Bynajmniej nie zaskoczona, zauważyła, że
Malfoy czuje się tu całkiem komfortowo. Z uśmiechem na ustach,
podszedł do ekspedientki, blondynki, oczywiście i objął ją,
całując przy tym w policzek.
-
Draco! Tak dobrze cię widzieć! - krzyknęła. - Kolejny garnitur? A
może szata wyjściowa?
-
Niestety, dziś przybyłem tu służbowo. Marietto, chcę, żebyś
dokonała niemożliwego - uśmiechnął się kolejny raz i kiwnął
na Hermionę. - Potrzebuję cię, byś zrobiła z tej cnotki,
stuprocentową kobietę.
-
Hmm... - blondynka zamyśliła się. - Będzie ciężko. Chodzi o
suknię wieczorową?
-
Owszem. - przytaknął Malfoy, przechadzając się wśród
stojaków.
Nagle
coś zwróciło jego uwagę i wyciągnął srebrną, satynową
suknię z dekoltem do samego pępka. Hermionie mało oczy nie
wyskoczyły z orbit.
-
Nie ma mowy, żebym to założyła, Malfoy – warknęła.
-
Spokojnie. Srebro ci nie pasuje – stwierdził zawiedziony.
Marietta
zmierzyła wzrokiem brunetkę i zniknęła na zapleczu, by za chwilę
wrócić z czymś niebezpiecznie mieniącym się. To coś
okazało się być długą do samej ziemi, złocistą suknią bez
ramiączek. Ponadto, Hermiona z przerażeniem zauważyła, że
posiada ona długie rozcięcie sięgające uda.
-
Taka gryfońska – mruknął Malfoy. - Ale trzeba przyznać, że
piękna. Bierzemy.
-
Chwila! - krzyknęła brunetka. - Ja nawet jej nie przymierzyłam.
Nie mówiąc o tym, że...
-
Jeśli będzie zły rozmiar, to ją transmutujemy – przerwał jej.
- Poza tym, nie masz nic do gadania. Bierzemy. Koniec, kropka.
I
stało się tak, jak chciał Malfoy. Jak zwykle. Gdy tylko coś
postanowił, nie było szans, by to zmienić. Pozostawało tylko się
z tym pogodzić.
W końcu dodałaś nowy rozdział :D
OdpowiedzUsuńJuż nie mogłam się doczekać. Nie podoba mi się, że Draco tak wykorzystuje Hermionę :) Nie mogę się doczekać co będzie dalej.
Pozdrawiam i życzę dużo weny
Dominika
Jak ja lubię komentować xD
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba i z niecierpliwością czekam na kolejny :)
Pozdrawiam :* /Tomione
Super rozdział. Z NIECIERPLIWOŚCIĄ czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńPozdr. :*
Bardzo fajny rozdział, spodobał mi się :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że miałaś lekki zastój z rozdziałami, skoro ostatni komentarz jest z 4 lipca, a notka jest z 30 czerwca.
Mam nadzieję, ż niebawem ujrzę kolejny rozdział :)
Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i weny!
Pozdrawiam!
~ Pure - Blood Princess
Trafiłam tu przez grupę na fb. i bardzo się cieszę naprawdę swietne opowiadanie... czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A.