niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział czwarty.

Wrzucam niezbetowany tekst... Mam nadzieję, że nie będzie tak źle :D.

EDIT: Tekst jest już zbetowany ;))

Była piekielnie zmęczona. Gorąca woda spływała po jej ciele, przynosząc uczucie błogości. Sięgnęła po szampon i poczuła czyjąś rękę. Wrzasnęła, próbując przypomnieć sobie, gdzie zostawiła różdżkę, lecz wtedy zobaczyła znajomą twarz.
- Nie strasz mnie tak – powiedziała chłodno.
- Przepraszam, ja... Pomyślałem, że może wzięlibyśmy razem prysznic? Bo... No wiesz... Nie robiliśmy tego od długiego czasu, no i... – Ron zaczął się jąkać.
Uśmiechnęła się, wyrażając swoją zgodę, choć w głębi duszy wcale nie miała na to ochoty. Dobrze wiedziała, czym zakończy się wspólne mycie. Nie chciała jednak odmówić, czując, że ostatnio bardzo się od siebie oddalili. Po prostu mu się to należało, to był jej obowiązek.
Powstrzymała okrzyk, czując jego dłonie na swoich plecach. Kreśliły kółka, wodziły w górę i w dół... Wreszcie Ron odwrócił ją przodem do siebie i zbliżył się do ust.
- Kocham cię – szepnął.
Pocałunek stłumił jej jęk. Jęk wstydu, że nie może odwzajemnić tych słów.

*
- Podaj mi ten krawat.
- Nie jestem twoją służącą, Malfoy.
- No popatrz, ale tak się składa, że jesteś moją podwładną. To prawie synonimy.
- Nie wiń mnie za to, że kolejny raz się spóźniłeś.
- Ha! I tu cię zaskoczę. Byłem w Ministerstwie wcześniej niż ty, ale nie zdążyłem pójść do domu...
Niemożliwe. Popatrzyła na niego z lekkim obrzydzeniem.
- Nie mów, że...
- Dokładnie tak, jak myślisz – uciął, uśmiechając się szeroko.
Zrobiło się jej niedobrze. A sądziła, że Amica to mądra dziewczyna.
- Okej, nie chcę znać szczegółów – potrząsnęła nerwowo głową. - Pośpiesz się. Mogę się założyć o pięć galeonów, że dziennikarze z 'Proroka' już stoją pod naszym gabinetem.
- Granger, zrób mi przysługę i przestań mnie pospieszać. Wiem, co robię.
Prychnęła.
- Szczerze w to wątpię. A teraz chodźmy.
Hermiona popatrzyła ze zniecierpliwieniem, jak blondyn przeczesuje swoje włosy, pozostawiając je w nieładzie. Merlinie, niech on się w końcu ruszy!
- Zostaw te swoje kłaki. Oni nie mogą na nas czekać!
- Przyganiał kocioł garnkowi. Jeśli moje włosy to kłaki, to na twoje nie ma już określenia – uśmiechnął się złośliwie. - Poza tym, oni nawet powinni na nas czekać.
Poprawił swój szary garnitur, który prawdopodobnie był szyty na miarę, gdyż idealnie podkreślał jego smukłą sylwetkę. Podszedł do drzwi i otworzył je, czekając, by Hermiona pierwsza przez nie przeszła, lecz ona tylko patrzyła na niego z wymalowanym zaskoczeniem na twarzy.
- Nie będę stał tu przez cały dzień, Granger – warknął zniecierpliwiony.
Postanowiła nie wypowiadać się na temat jego dobrych manier, wpojonych mu zapewne przez matkę. Bez słowa przeszła przez drzwi, a tuż za nią wyszedł Malfoy. Niemal natychmiast oślepił ją blask flesza.
- Już jest! - krzyknął ktoś spośród trzech osób.
Blondyn ruszył im naprzeciw z szerokim uśmiechem.
- Dzień dobry, państwu. Przepraszam, za to małe spóźnienie, ale niestety miałem mnóstwo obowiązków – powiedział, ze świetnie udawaną skruchą.
Obowiązków? Takich jak seks z Amicą? Hermiona wręcz kipiała ze złości. Typowy Ślizgon. Fałszywa fretka. Obleśny, obłudny...
Nie dokończyła swoich myśli, gdyż adresat jej obelg właśnie odwrócił się do niej i z głosem słodkim, lecz z wyczuwalną nutą fałszu, poprosił ją o przygotowane wcześniej odpowiedzi. Oczywiście przez nią. W samym środku nocy. Jak to stwierdził Malfoy, gdy otrzymali pytania od „Proroka”? Asystentka Ministra Magii pracuje dziewięć godzin dziennie. Asystentka Draco Malfoy'a pracuje dwadzieścia cztery godziny na dobę. Siedem dni w tygodniu. Niezbyt szczęśliwa perspektywa.
*

- Hermiono, musisz odpocząć.
Ginny mówiła jej to już trzeci raz. I to tylko w ciągu tego jednego dnia.
- Nie mogę i dobrze o tym wiesz. Malfoy jest Ministrem dopiero od niecałych dwóch tygodni, nie zdążył jeszcze umocnić swojej pozycji...
- Przestań! - przerwała jej. - Nie jesteś jego niewolnicą! Prawie w ogóle się nie widujemy, ciągle siedzisz przy jakichś papierach. Wątpię, czy pamiętasz o moim ślubie z Harrym...
- Nie przesadzaj, Ginny. Przecież jesteśmy umówione na jutro, mamy wybierać suknię ślubną.
Hermiona wypiła do końca swoją kawę, kiedy zauważyła papierowy samolocik lecący w ich stronę. Przeczytała zawartość liściku i pośpiesznie chwyciła torebkę. Rudowłosa nie zdążyła nawet spytać o co chodzi, gdyż jej przyjaciółka praktycznie wybiegła z bufetu Ministerstwa. Na stoliku zostawiła otrzymaną kartkę, zapisaną eleganckim, pochyłym pismem.
GRANGER, W CHWILI, GDY ROZPOZNAJESZ MÓJ CHARAKTER PISMA, POWINNAŚ JUŻ BIEC DO GABINETU. RUSZ SIĘ. //D.M
*
Zdyszana, ledwo łapiąca oddech Hermiona, wbiegła do gabinetu. Malfoy już na nią czekał, stojąc przy biurku z rękami opartymi na jego blacie. Zauważając ją, ubrał swoją czarną marynarkę i wyciągnął rękę do dziewczyny.
- Musimy załatwić coś poza Ministerstwem.
Podeszła do niego niepewnie i bardzo delikatnie dotknęła jego dłoni. Aportowali się na Pokątnej, przed sklepem Twilfitta i Tattinga. Nigdy w nim nie była, ale wiedziała, że znajdują się tu kreacje dorównujące takim mugolskim projektantom, jak Chanel, czy Dolce&Gabbana. Jej pytanie o powód przybycia w takie miejsce jak to wyprzedził chłodny głos Malfoya.
- Jak wiesz, w piątek odbędzie się bankiet zorganizowany przez Kingsleya Shacklebolta. Stanowi pewnego rodzaju oficjalne przyjęcie mnie do grupy najbardziej wpływowych ludzi w Ministerstwie. Idziesz tam ze mną, co jest równoznaczne z tym, że masz wyglądać bardziej jak... - zmierzył ją wzrokiem. - ...kobieta. Krótko mówiąc, całkowicie inaczej niż codziennie w pracy. Jakieś pytania?
Hermiona niebezpiecznie zmrużyła oczy.
- Sugerujesz, że do pracy ubieram się za mało kobieco? - spytała chłodno.
- Po pierwsze, to nie sugeruję, tylko mówię, a po drugie, Granger, spójrzmy prawdzie w oczy, te szare garsonki nie są w stanie zaciągnąć faceta do łóżka.
- Lepiej, żebym chodziła roznegliżowana, niczym panienki śliniące się codziennie na twój widok?
- Nie zaszkodziłoby.
- Jesteś obrzydliwy.
- Wiem. A teraz wejdźmy do środka, nie mamy za wiele czasu.
Malfoy ruszył pierwszy, otwierając drzwi Hermionie. Wchodząc do tak ekskluzywnego pomieszczenia, na myśl przyszły jej pokazy mody w Mediolanie. Przy dwóch przeciwległych ścianach stały długie stojaki z ubraniami, w większości były to garnitury, a także suknie wieczorowe. Na środku znajdował się mały wybieg, mający zapewne za zadanie sprawić, by osoba przymierzająca ubranie, poczuła się jak model. Sklep był utrzymany w bardzo jasnych barwach, dając wrażenie czystego i... sterylnego. Niczym gabinet stomatologiczny jej rodziców. I tak jak ponad dziesięć lat temu obleciał ją strach przed borowaniem, tak teraz bardzo poważnie rozważała ucieczkę. Bynajmniej nie zaskoczona, zauważyła, że Malfoy czuje się tu całkiem komfortowo. Z uśmiechem na ustach, podszedł do ekspedientki, blondynki, oczywiście i objął ją, całując przy tym w policzek.
- Draco! Tak dobrze cię widzieć! - krzyknęła. - Kolejny garnitur? A może szata wyjściowa?
- Niestety, dziś przybyłem tu służbowo. Marietto, chcę, żebyś dokonała niemożliwego - uśmiechnął się kolejny raz i kiwnął na Hermionę. - Potrzebuję cię, byś zrobiła z tej cnotki, stuprocentową kobietę.
- Hmm... - blondynka zamyśliła się. - Będzie ciężko. Chodzi o suknię wieczorową?
- Owszem. - przytaknął Malfoy, przechadzając się wśród stojaków.
Nagle coś zwróciło jego uwagę i wyciągnął srebrną, satynową suknię z dekoltem do samego pępka. Hermionie mało oczy nie wyskoczyły z orbit.
- Nie ma mowy, żebym to założyła, Malfoy – warknęła.
- Spokojnie. Srebro ci nie pasuje – stwierdził zawiedziony.
Marietta zmierzyła wzrokiem brunetkę i zniknęła na zapleczu, by za chwilę wrócić z czymś niebezpiecznie mieniącym się. To coś okazało się być długą do samej ziemi, złocistą suknią bez ramiączek. Ponadto, Hermiona z przerażeniem zauważyła, że posiada ona długie rozcięcie sięgające uda.
- Taka gryfońska – mruknął Malfoy. - Ale trzeba przyznać, że piękna. Bierzemy.
- Chwila! - krzyknęła brunetka. - Ja nawet jej nie przymierzyłam. Nie mówiąc o tym, że...
- Jeśli będzie zły rozmiar, to ją transmutujemy – przerwał jej. - Poza tym, nie masz nic do gadania. Bierzemy. Koniec, kropka.

I stało się tak, jak chciał Malfoy. Jak zwykle. Gdy tylko coś postanowił, nie było szans, by to zmienić. Pozostawało tylko się z tym pogodzić.

5 komentarzy:

  1. W końcu dodałaś nowy rozdział :D
    Już nie mogłam się doczekać. Nie podoba mi się, że Draco tak wykorzystuje Hermionę :) Nie mogę się doczekać co będzie dalej.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny
    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja lubię komentować xD
    Rozdział bardzo mi się podoba i z niecierpliwością czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam :* /Tomione

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Z NIECIERPLIWOŚCIĄ czekam na następny :D
    Pozdr. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny rozdział, spodobał mi się :)
    Widzę, że miałaś lekki zastój z rozdziałami, skoro ostatni komentarz jest z 4 lipca, a notka jest z 30 czerwca.
    Mam nadzieję, ż niebawem ujrzę kolejny rozdział :)

    Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i weny!

    Pozdrawiam!

    ~ Pure - Blood Princess

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafiłam tu przez grupę na fb. i bardzo się cieszę naprawdę swietne opowiadanie... czekam na ciąg dalszy.

    Pozdrawiam.
    A.

    OdpowiedzUsuń